O dobrej formie Chorwacji i jej apetycie na zwycięstwa wiedzieli przed mundialem w Rosji wszyscy. Mało kto jednak spodziewał się, że zajdą aż do finału. Po zwycięstwie 2:1 we wczorajszym meczu półfinałowym z Anglią, na drodze Chorwatów pozostała już tylko Francja. Czy Chorwaci sięgną po ten najważniejszy w piłkarskim świecie puchar? Tego dowiemy się w niedzielę. Warto w tym kontekście przybliżyć naszym czytelnikom sylwetkę trenera Chorwacji, którym jest Zlatko Dalić. To głęboko wierzący katolik, dla którego życie bez Boga nie miałoby sensu.
„Noszę w kieszeni różaniec, ale nie traktuję go jako amuletu. Mecz lub trening staram się rozpocząć odmówieniem choćby jednej tajemnicy”
– mówi trener Chorwatów.
Podkreśla też, że to właśnie Bogu, a nie sobie, zawdzięcza wszystko, co osiągnął do tej pory tak w życiu osobistym, jak i zawodowym. Zaznacza jednak, że nie można zdawać się jedynie na pomoc z góry i jako chrześcijanin wyznaje zasadę współpracy człowieka z Bogiem.
Zlatko od młodych lat bardzo poważnie traktuje regularne korzystanie z sakramentów. Zaczęło się to w Livno w Bośni, gdzie przyszły trener Chorwacji był ministrantem w rodzimej parafii. Podkreśla też, że nie wyobraża sobie niedzieli bez Eucharystii, na którą idzie z żoną i dziećmi. Podkreśla, że to właśnie niedzielna Msza święta „trzyma go w pionie”:
„[…] bez niej całe nasze życie nie miałoby większego sensu. To właśnie wtedy szczególnie czuję, jak Chrystus jest obecny w życiu naszej rodziny”.
Słowa trenera Chorwatów to miód na serce w dzisiejszym, coraz bardziej oddalonym od Boga świecie.
Żródło: http://www.fronda.pl/