Nie był świętoszkowaty, dziś jest błogosławionym. Carlo Acutis wierzył, że Bóg jest mocno aktywny on-line.
carloacutis.com
Uwielbiał koty, kochał przyrodę i grę na saksofonie. Rysował komiksy i kochał PlayStation. Ten 15-letni geniusz komputerowy, w którego żyłach płynie polska krew, 10 października 2020 roku został ogłoszony błogosławionym i może też zostać pierwszym oficjalnym patronem internetu.
Carlo Acutis był przekonany, że Bóg jest mocno aktywny on-line, a jeden post w mediach społecznościowych na zawsze może odmienić czyjeś życie. Ponieważ Eucharystię uważał za swą „autostradę do nieba”, o jej mocy opowiadał w sieci.
Doprowadził do Boga wielu ludzi
– Jego życie pokazuje, że nieletni święci to nie miniatury dorosłej świętości. Ich tajemnicą jest to, że patrząc sercem, pędzą do nieba nawet w niezbyt przychylnym środowisku – mówi ks. Ennio Apeciti, parafrazując życiową dewizę Carla: „Eucharystia to moja autostrada do nieba”.
Mediolański kapłan, który pracował przy procesie beatyfikacyjnym nastolatka wskazuje, że doprowadził on do Boga wielu ludzi, których pociągał normalnością, a zarazem konsekwencją życia chrześcijańskiego.
– Dla każdej matki jej dziecko jest wyjątkowe, ale nadzwyczajne działanie Boga w życiu syna zaczęłam dostrzegać dopiero w jego chorobie. Sama jestem córką niewierzącego intelektualisty i byłam obojętną katoliczką. O kościół otarłam się przy I Komunii, bierzmowaniu, a potem na ślubie. To na pewno nie ja sprawiłam, że Carlo tak mocno zaufał Bogu – wyznaje jego matka Antonia.
Tata Andrea popychał syna do nauki i realizowania pasji, ze względu na pracę nie miał jednak dla niego zbyt dużo czasu. W czasie wakacji cała rodzina chętnie podróżowała, odwiedzając m.in. sanktuaria maryjne w całej Europie.
Nieprzeciętna wiara chłopca
– Zadziwiały mnie dylematy mojego dziecka. Pytał np. dlaczego stadiony są pełne ludzi, a kościoły pustoszeją. Potrafił mnie ofuknąć, gdy kupowałam zbyt drogie rzeczy, mówiąc, że woli raczej wesprzeć bezdomnych, z którymi się przyjaźnił – wspomina mama przyszłego błogosławionego.
Tata z analityczną precyzją wylicza, że syn miał silny charakter, koledzy cenili go, bo umiał bronić swych przekonań, a nie był przy tym świętoszkowaty. Uwielbiał koty, kochał przyrodę i grę na saksofonie. Rysował komiksy i kochał PlayStation. Zmusił się jednak, by grać tylko godzinę tygodniowo, ponieważ chciał być wolny.