Ostatnie chwile życia Carlo Acutisa: „Zamknął oczy uśmiechając się” .

Powiedziała matka Antonia Salzano: „Klinicznie lekarze uznali go za zmarłego, gdy jego mózg zaprzestał wszelką aktywność życiową. 11 października 2006 roku była 17:45. Czułem się, jakbym żyła we śnie”

Oto ostatnie chwile z życia bł. Carlo Acutis . To najbardziej dramatyczne godziny poprzedzające jego śmierć 11 października 2006 roku. Ale trzeba o tym powiedzieć, ponieważ po raz kolejny pokazuje to, jak niezwykły jest ten chłopiec, który wspiął się na ołtarze w 2020 roku w Asyżu.

Rozpaczliwa hospitalizacja

Bardzo młody błogosławiony, w pierwszych dniach października 2006 r., został pilnie hospitalizowany w szpitalu San Gerardo w Monza ze straszną diagnozą: białaczka M3 , zdolna do rozprzestrzeniania się komórek rakowych w bardzo krótkim czasie po całym organizmie. Jest to choroba, której nie można zapobiec i którą można leczyć tylko w niektórych przypadkach. Sprawa Carlo Acutisa była beznadziejna.

Karol ostry

„Są ludzie, którzy cierpią bardziej niż ja”

Jego matka Antonia Salzano wspomina, że ​​„pielęgniarki z dyżurnym lekarzem zakładały mu na głowę kombinezon do oddychania. Zapytali go, jak się czuje, a on odpowiedział z uśmiechem: „Wszystko w porządku, są ludzie, którzy cierpią o wiele bardziej niż ja” . Patrzyli na siebie z niedowierzaniem: wiedzieli, jakie cierpienia powoduje ten typ białaczki. A jednak tak odpowiedział.”

Carlo wydawał się mieć siłę, która nie była jego. „Myślałam, że tylko jego silna i ścisła więź z Panem może sprawić, że zmierzy się z tą sytuacją w ten sposób. To nie był heroizm chwili”.

„Lata przeżyte w świetle Boga”

Ta więź z Jezusem, kontynuuje matka, „była owocem relacji pielęgnowanej dzień po dniu, godzina po godzinie. Nie wiedząc o tym, Carlo stworzył możliwość przeżycia tej chwili w ten sposób. Zbudował ją latami przeżytymi w świetle Boga, pod opieką, o którą nieustannie prosił, pod ciągle upragnionym światłem» .

Następnie, wspomina Antonia Salzano, „wielu było wśród tych, którzy widzieli go w tych godzinach w szpitalu, którzy powiedzieli mi, że w tamtych chwilach mieli wrażenie, że znaleźli się przy specjalnym chłopcu, który z powodu siły prawie nie człowieczej, udało mu się nie pokazać swojego cierpienia, nie przeszkadzać, uśmiechać się w burzy ».

foto_064.jpg

Carlo Acutis miał przeczucie śmierci

Tymczasem warunki Carlo pogarszały się z godziny na godzinę. Był wieczór 10 października.

„O pierwszej w nocy zdrzemnęłam się na kilka minut – mówi jego matka Antonia – Carlo natomiast nie mógł zasnąć z powodu wielkiego bólu. Jednak słyszałam, jak prosił dyżurne pielęgniarki, aby nie robiły zbyt wiele hałasu, aby mógł odpocząć. Wciąż miałam nadzieję, że mu się uda, nawet jeśli przypomniały mi się słowa, które sam mi powiedział zaraz po przyjeździe na Monzę: „Nie wyjdę stąd żywy, szykuj się” » .

„Powiedział mi te słowa, bo nie chciał, żebym przyjechała nieprzygotowana w chwili jego śmierci. Wyjaśnił mi, że nawet z Nieba pośle mi wiele znaków i że z tego powodu muszę zachować spokój ».

carlo-acutis_2

Cierpiący, ale spokojny?

Chwilę przed zapadnięciem w śpiączkę powiedział matce, że boli go głowa. «Nie byłam szczególnie zaniepokojona, ponieważ nadal widziałam go tak cierpiącego, ale jednocześnie pogodnego. Jednak kilka chwil później zamknął oczy, uśmiechając się. Nigdy ich nie otworzył. Wydawało się, że właśnie zasnął, ale zamiast tego zapadł w śpiączkę z powodu krwotoku mózgowego, co w ciągu kilku godzin doprowadziło do jego śmierci ».

(GALERIA) Carlo Acutis, wystawa nieskażonego ciała w Asyżu

Śmierć kliniczna

Klinicznie lekarze uznali go za martwego, gdy jego mózg zaprzestał wszelką żywotną aktywność. 11 października 2006 roku była 17:45. „Czułam się, jakbym żyła we śnie – mówi Antonia Salzano – Carlo zniknął w tak krótkim czasie. Czy to mogło się stać? Pan zabrał go, gdy miał zaledwie piętnaście lat, w kwiecie wieku.

Carlo-Acutis-Saint-Dominic

„Nadzieja, że ​​nie zniknął z naszego życia”

Rodzina Carlo Acutisa chciała oddać jego narządy przed śmiercią. Niestety jednak lekarze nie zezwolili na to, ponieważ powiedzieli, że są teraz zagrożone z powodu białaczki.

„Zostaliśmy poinformowani, że serce Carla przestało bić o godzinie 6.45 12 października, w wigilię ostatniego objawienia Matki Bożej Fatimskiej. Dla nas ten zbieg okoliczności nie był przypadkiem – konkluduje matka bardzo młodego błogosławionego. Straciliśmy jedyne dziecko, ogromny ból, ale wspierała nas nadzieja, że ​​nie zniknął definitywnie z naszego życia , a wręcz przeciwnie, że będzie nam bliższy niż wcześniej i że czeka nas lepsze życie » .

Źródło: Aleteja

komentarze zostały wyłączone