Dziennikarz podzielił się swoim doświadczeniem choroby.
– Nigdy wcześniej nie byłem w szpitalu, więc proszę domyślić się, jakie to było dla mnie przeżycie – wskazał Przemysław Babiarz.
Dziennikarz opowiadał o tym, jak znalazł na tablicy ogłoszeń numer telefonu do szpitalnego kapelana. Umówił się na rozmowę i od tego dnia codziennie miał możliwość spotkania i rozmowy, a także spowiedzi i przyjmowania Najświętszego Sakramentu. Trwało to przez cały Wielki Post. – Uświadomiłem sobie, że od czasu białego tygodnia, kiedy byłem u Pierwszej Komunii Świętej w 1972 roku, nigdy nie przystępowałem do niej tak często, dzień po dniu, nie miałem tej mocy obecności Pana Jezusa w moim sercu – wyznał.
– Ta obecność pomogła mi przetrwać cały ten Wielki Post. Pobyt w szpitalu był dla mnie Wielkim Postem, uwieńczonym zresztą wspaniałym Triduum – w szpitalnej kaplicy, razem z innymi chorymi czytaliśmy z podziałem na role Mękę Pańską, cieszyliśmy się Wielką Sobotą – mówił dziennikarz.
– Tak się złożyło, że wyszedłem ze szpitala w dzień Zmartwychwstania Pańskiego o godzinie 14, bo jeszcze do ostatniej chwili trwały badania. (…) Po tym długim Wielkim Poście, po tym wspaniałym Triduum odżyłem, szybko od tego momentu zacząłem wracać do zdrowia – dzielił się swoim świadectwem.
– Kiedy Pan Bóg daje takie mocne doświadczenie, to wiadomo, że na coś człowieka przygotowuje. Czułem, że ten rok będzie pełen różnych wydarzeń, być może i bardzo trudnych, ale że Pan Jezus nigdy mnie w tych okolicznościach, w tych warunkach nie opuści – kontynuował Przemysław Babiarz.