Asyż był dla Carla Acutisa „Miastem Eucharystycznym”. To tutaj przeżywał chwile Adoracji w licznych kościołach zlokalizowanych w historycznym centrum miasta. Miasto Asyż- symbol pokoju i pokory, jest w tych dniach pełen pielgrzymów i wiernych, którzy przybyli tutaj z całego Świata aby oddać cześć nowemu Błogosławionemu. Na ulicach panuje atmosfera uniesienia i modlitwy. Tak jak lubił to robić Święty Franciszek, który wielbił Boga i jego stworzenia, modląc się i wysławiając Pana.
Jest wielu mieszkańców Asyżu, którzy zazdrośnie strzegą w swoich sercach pamięć o młodym Błogosławionym. Carlo często przyjeżdżał do Asyżu z rodziną, matką Antonią i ojcem Andreą.
Jedną z takich osób jest Pan Francesco (80 lat,) który doskonale pamięta Carla jako dziecko. Na jego twarzy widzimy silne emocje.
„Jego grób w Asyżu pierwotnie znajdował się obok grobu mojej matki. Carlo jest Włochem, jest z Asyżu, to dla nas ważne, jutro na pewno będę w Bazylice, aby oddać mu cześć. Jestem z Santa Maria degli Angeli ale specjalnie dla Carla pojadę do centrum”.
Pan Francesco powiedział nam, że urodził się tego samego dnia co Biedaczyna z Asyżu. Stąd jego podwójna więź z Carlem i Świętym Franciszkiem.
Drugim świadkiem jest Ksiądz Roberto Gazzaniga, przewodnik duchowy i opiekun duszpasterstwa w Instytucie Leona XIII, historycznej szkole Towarzystwa Jezusowego w Mediolanie, który wspomina ucznia Carlo Acutisa.
„Pamiętam chłopca o niezwykłej uprzejmości, szlachetności i spokoju ducha. Carlo był chłopcem, który wyróżniał się nie tylko wielką inteligencją, ale także naturalną wrażliwością, której nie narzucał swoim towarzyszom. Carlo kochał życie, był dla naszego gimnazjum darem. Powszechnie wiadomo, że w szkołach katolickich jest duża rywalizacja i konkurencja a mimo to, co jest niezwykłe nikt ani nic nie było w stanie skalać zasad Carla. Nikt nie lubi być w cieniu innych, zwłaszcza w wieku 15 lat, ale uprzejmość Carla była doceniana przez wszystkich. Był zawsze blisko tych, którzy borykali się z trudnościami, z dużą dojrzałością podawał rękę swoim towarzyszom i to nikomu nie umknęło”- mówi jednym tchem duchowy przewodnik.
„Gdy wchodził do szkoły, zawsze bocznymi a nie głównymi drzwiami, najpierw witał się z portierem. To czego w dzisiejszych czasach nie robi typowy nastolatek w słuchawkach na uszach. Carlo był pod tym względem niezwykle szlachetny.
Rozmawiał ze wszystkimi pracownikami szkoły. Poprosiłem go, aby dał mi prezentację power point na temat wolontariatu dla uczniów szkół średnich, ale nie zdążył mi jej dać. Kiedy dowiedziałem się o jego chorobie, pobiegłem do szpitala, ale już nie żył. Miał na sobie ten sam dres i tenisówki, co teraz, tutaj, w Santuario della Spogliazione. Miał niezwykły urok- to duchowy towarzysz licealistów ”, kontynuuje ks. Roberto wspominając Carla.
Kolejną osobą z Asyża jest Caterina, emerytowana nauczycielka literatury. Spotkała Carla dwadzieścia pięć lat temu w Asyżu w klasztorze San Giuseppe.
„Zrodziła się wówczas głęboka przyjaźń z rodziną Carla, która trwa do dziś. Kiedy poznałam Carla miał 5 lat, był bardzo żywym dzieckiem, pasjonowało go wszystko, był dzieckiem pełnym cnót. Na Mszy Świętej zachowywał się w sposób dojrzały, był bardzo opanowany, codziennie uczestniczył w celebracji Eucharystii a w wieku 7 lat przystąpił do wczesnej Komunii Świętej. Był dzieckiem bardzo wrażliwym na innych, na ludzi biednych, o nieco przywódczych cechach , w każdym środowisku wnosił solidarność i radość”.
„Mam wspaniałe wspomnienia i jestem niesamowicie podekscytowana tą beatyfikacją. W Asyżu często jeździliśmy do Subasio na wycieczki, spędzaliśmy razem dużo czasu, pamiętam jego żywotność, świętość w normalności” – podsumowuje pani Caterina.
Ojciec Boniface Lopez, asystent proboszcza Parafii Santa Maria Maggiore (Santuario della Spogliazione) mówi Acistampa:
„Byłem pod ogromnym wrażeniem obecności tak wielu pielgrzymów, zwłaszcza ludzi młodych. Było też wielu przybyszy z Europy, na przykład przedwczoraj rodzina z Belgii odwiedziła grób Carla. Były też rodziny z osobami niepełnosprawnymi, które całe swoje cierpienie powierzyły Carlo. To mnie naprawdę poruszyło. „
Źródło: carloacutis.pl